BLACK ALTAR "Black Altar"
Old Temple | Ocena: 4,5/6 | Autor: Svarth
Black Altar plays elite holocaust horror black metal exclusively. Po tej wzmiance umieszczone w booklecie wszystko powinno być jasne. Szczerze mówiąc po przeciętnej EP-ce "Wrath Ov Gods" nie spodziewałem się wiele po tej olsztyńskiej grupie. Jednak po tym, co usłyszałem na "Black Altar" musiałem zweryfikować moje stanowisko w tej sprawie. Już na pierwszy rzut ucha słychać, że postęp, jaki uczyniła ekipa Shadowa jest ogromny. Mimo to po kilku przesłuchaniach stwierdziłem, że tej muzie brakuje tego "czegoś". Po małej przerwie dałem temu krążkowi jeszcze jedną szansę i tym razem zaskoczyło. Shadow bardzo się rozwinął jak kompozytor. Utwory są dojrzalsze i zdecydowanie lepsze niż na wcześniejszych jego dokonaniach, które były dość mizerne. Wyraźnie czuć w tej muzyce inspiracje skandynawską sceną, a szczególnie Satyricon z okresu "Rebel Extravaganza". Całości słucha się bardzo dobrze. Szybki, agresywny black metal, który pluje, szcza i sra na wszystkie chrześcijańskie doktryny i wszystko, co się z nimi wiąże. Nie znajdziecie tu żadnych klawiszy, żeńskich pisków czy innych gówien, tylko prawdziwy, pierdolony black metal, który skopie wam dupska. Zdecydowanie, najlepszy utwór na debiucie tej hordy to "The Revelation Of Scourge". Ten kawałek zabija. Tutaj nie ma żadnego słabego czy nawet średniej jakości riffu, które niestety się zdarzają w innych numerach, co obniża wartość tej płyty. Produkcja w Selani się opłaciła. Wszystko brzmi bardzo dobrze i selektywnie, ale jednocześnie brutalnie, siarczyście i z lekkim brudem, czyli tak jak powinna brzmieć muza blackowa. Wokale Shadowa są dość niskie (jak na BM) i dość oryginalne. Ogólnie są w porządku, ale jakoś tak do końca mi nie leżą. W moim mniemaniu czegoś im brakuje, ale to tylko takie moje marudzenie. Po obrazie zdobiącym front albumu nie spodziewałem się wewnątrz rewelacji. I po raz kolejny się zaskoczyłem. Płytka jest naprawdę klawo wydana, bogata w mnóstwo grafiki, zdjęć itp. Shadowowi należą się pochwały za oprawę wizualną tego cd, gdyż widać, że się chłop napracował. Na koniec dostajemy bonus w postaci videoclipu do utworu "Fire Or Immortal Self". Jednak jego ocenę pozostawiam już wam. Debiut Black Altar uważam za bardzo udany, a jeśli na kolejnym albumie Shadow zrobi tak ogromny krok w przód jak pomiędzy "Wrath Ov Gods" a opisywanym tutaj krążkiem to jego grupa na bank awansuje do światowej elity BM. Obecnie jest to jedna z najlepszych hord na naszych ziemiach i każdy fan czarnych dźwięków powinien ten album znać i posiadać.
Diabolical Holocaust #2 | Ocena: 6/6 | Autor: Carniveau
Będąc jeszcze pod wielkim wrażeniem po przesłuchaniu „Wrath Ov The Gods” z niecierpliwością czekałem na debiutancki stuff tej hordy. W dniu kiedy ją otrzymałem byłem wielce uradowany. Z wypowiedzi Shadowa muzyka miała całkowicie się różnić od tej co na „Wrath …”. Nie zmieniło jednak to faktu, że bardzo chciałem ją usłyszeć. Jakie wrażenia po przesłuchaniu? Powiem krótko – szczęka mi opadła aż do ziemi. Nie mogłem do siebie dojść przez kilka dni. Taki wpływ wywarł na mnie „Black Altar”. Kompozycje tak jak ostrzegał Shadow, całkowicie się różnią od tych z „Wrath …” nie biorąc już w ogóle pod uwagę demka „Na Uroczysku …”. Są lepiej przemyślane i bardziej rozbudowane. Jedynie prosty aranżacyjnie (wg mnie najbardziej chwytliwy, prymitywny w pozytywnym znaczeniu tego słowa, szybko uderzający w słaby punkt naszej podświadomości) jest „Black Metal Terror”. Ten kawałek przypomina właśnie czasy z „Wrath …”. Pozostałe utwory są już bardziej rozbudowane, riffy się zmieniają jak opętane, że idzie się pogubić i trudno się odnaleźć, ale świadczy to tylko o wysokim poziomie tych kawałków urozmaiconych do granic możliwości. W moim przypadku (nie wiem jak u innych) album mi się w całości spodobał po kilkakrotnym przesłuchaniu. Dopiero po iluś tam razach nadmiernego słuchania pojąłem całą muzykę, zrozumiałem co chce mi ona powiedzieć. Zrozumiałem cały przekaz. Muzyka jest jak najbardziej przemyślana i zagrana na bardzo wysokim poziomie. Zaznaczyć trzeba, iż materiał ten tak łatwo nie wpada w ucho jak jej poprzedniczka, jest ona o wiele „inteligentniejsza”. Oprócz Shadowa wokalami zajął się również gitarzysta Black Altar – Lord Von Skaven co było trafnym posunięciem. Jego ryknięcia są tak samo miażdżące i przekonywujące co Shadowa. Jednak muszę stwierdzić, ze te caplowanie z komputerowym głosem jest daremne. Wcale nie pasuje do tych kawałków, gdzie one występują. Na krążku znajdziemy również videoclip „Fire Ov Immortal Self”. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się niezłego rozpierdolu a tu co? … nic co by mogło się choć trochę wiązać z tym słowem. Przeciętny teledysk, ale nie będę go opisywał. Sami kupcie płytę i zobaczcie. Dobrze, że ten videoclip nie odzwierciedla muzyki jaką tworzą bo byłaby to miazga, po której nikt by się chyba nie podniósł. Muzyka przekonała mnie na tyle, ze jestem bardzo ciekawy następnego miażdżącego albumu Czarnego Ołtarza.
Hell Eternal'zine #3
Na najnowszy opus BLACK ALTAR przyszło nam czekać trochę czasu, jednak w tym czasie Shadow nie pozostawał bierny. Czas dzielący poprzedni stuff „Wrath …” od nowego „Black …” m.in. wydaniem „Wrath …” na winylu oraz wypuszczeniem takowej koszulki. Debiutancki album jest niejako kontynuacją stylu znanego z poprzedniej EP – ki. Aczkolwiek tym razem materiał jest o wiele bardziej techniczny, bardziej brutalny przez co czasami słuchając „Black Altar” czujemy nieco Death Metalowego ducha. W/g mnie najlepszym utworem na płycie jest rozpoczynający ten dopracowany w każdym calu album – „Black Metal Terror”. Może przemawiają za tym również względy oczywiste, gdyż slogan ten nie jest dla mnie tylko pustkosłowiem. Oczywiście inne utwory też są bardzo dobre – to po prostu Black Metal lecz zagrany w osobliwy, bardzo oryginalny sposób. Dzięki temu BLACK ALTAR nie utonie w mrowisku podobnie grających i brzmiących do siebie zespołów. Na płycie znajduje się również videoclip utworu „Fire Ov Immortal Self”. Zrobił on na mnie bardzo pozytywne wrażenie – jest on zrobiony kurwesko piekielnie. W każdej klatce tkwi atmosfera Zła i satanistycznej przemocy. Jeżeli o mnie chodzi, to album ten pretenduje do miana jednej z najlepszych płyt BM w tym roku. War! Hate! Death!
Blasphemous Gore Vomit #2 | Ocena: 10/10
Autor: Vomited Corpse
Najnowsze dokonania ekipy Shadow'a pozwalają bezsprzecznie stwierdzić, ze nasze polskie podwórko już dogoniło światowy poziom. Siedzący gdzieś zawsze na uboczu ten zespól, pomijany na rzecz innych polskich hord, teraz będzie doceniany i na pewno będzie o nich głośno za sprawa albumu "Black altar". Nie dosc, ze muzyka zawarta na tym krążku jest cholernie agresywna, mroczna to na dodatek kurewsko przemyślana. Nie jest to idiotyczne napierdalanie byle szybciej, lecz każdy z utworów ma swoje oblicze, charakteryzuje się z osobną własną charyzma. Część utworów jest zagrana pod szkole szwedzka (kojarzyć z Dark Funeral, Setherial) natomiast pozostałe ą norweskie jednakże w stylu Thorns lub Satyricona "Rebel...". Takie zróżnicowanie wydawałoby się kłócić na jednym krążku, ale tak nie jest. BLACK LATAR słucha się wyśmienicie, za każdym odsłuchaniem tego albumu odkrywam nowe smaczki riffowe, tudzież aranżacyjne (całokształtu muzyki). Black serwowany przez olsztynian wciąga, trudno jest sie od tej audio makabry, opętania uwolnić - raz wrzucona płyta do odtwarzacza kręciła się chyba z dobre 7 jak nie więcej razy. Dodatkowo na płycie jest klip, który był szokiem. Nawet zagraniczne zespoły nie maja tak dobrych obrazów do muzyki (co najważniejsze nie był kręcony w Selani wiec nie jest żenujący jak "Satanica" chłopaków z Moon). Profesjonalna wkładka, olbrzymia promocja jaka wykonał Shadow wobec tego albumu zabija. Nie sposób było nie wiedzieć o nadchodzącym albumie, a Ci którzy po niego sięgnęli lub dopiero zamierzają... jestem pewien ze nie będą żałować. BLACK ALTAR z tym albumem może rościć sobie prawo o czarny tron w Polsce (i nie tylko...)
Psycho'zine | Autor: Mariusz Kaminik
Horda z pod mrocznego ołtarza naciera po raz kolejny i to w całej swej okazałości. Olsztynianie pukają do naszych słomianych stajenek z kolejnym dowodem oddania starym, muzycznym ideałom czarnego metalu. Nowa, diabelska korespondencja nosi imię samego stwórcy czyli "Black Altar" i zapodaje nam biednym śmiertelnikom kolejny warsztat na temat czym stary black metal był, jest i być powinien. Płyta przynosi ze sobą jedenaście kompozycji ostałych w korzennych manewrach black metalu, owianych tym co w owej stylistyce wciąga najmocniej i najszybciej. Jest chłód, jest zapaszek zwęglonych przyjaciół niedzielnego kółka radia Maria, czyli można powiedzieć, że wszystko tam gdzie być powinno. Dzięki może nieunikatowemu, lecz i tak rasowemu brzmieniu płyciwo to stanowi zgrabną całość przypieczętowaną ostrzem bestii. Po ośmiu latach istnienia w najgłębszych odmętach podziemia Shadow wraz z Lord Skavenem oraz Antichristem poczeli materiał, z którym warto sie zapoznać. Jeśli chodzi o to podziemie to mam wrażenie, iż jeszcze panowie stanowią jego nieodłączna część i na powierzchnie im sie raczej nie spieszy. Nie chodzi mi o biało-czarne okładki o prymitywnej stylistyce jak na underground przystało, które mi osobiście zakreślają drobny uśmiech na ryju. Nie mam też na myśli dziesięciu ton zbroi Shadow'a, ale samą muzyczną zawartość "Black Altar". Do kawałka "Fire of Immortal Self" nakręcono całkiem przyzwoity teledysk, który jest miłą niespodzianką dla wielbiącego ten zespół ludu. Materiał wygrzebany z głębin Olsztyna pośle niejedną pręgę na nasze plecy, która to właśnie ona uświadomi, iż należy śledzić dokonania Shadowa i reszty bandy. BLACK ALTAR nie poprzestaje jedynie na torturowaniu niedowiarków w otchłaniach ciemnego Hadesu. Oczywiście bolesnych chwil obejść nie da rady, no ale po jaką cholerę są takie uciechy świata naszego upadłego.
Triumf Woli | Autor: Reaper
Nie ma chyba w podziemiu osoby, która choćby nie zetknęła się z nazwa BLACK ALTAR, bo jest to w ostatnim czasie najlepiej promowany zespół w kraju. Widać Shadow bardzo dużo czasu poświęca promocji, co w podziemiu może i jest postrzegane w dwójnasób, jednak ja postaram się tu przybliżyć zawartośc pierwszej, dużej płytki BLACK ALTAR o tymże samym tytule. Przyznam się, ze po bardzo obiecującym mini albumie „Wrath ov the Gods” byłem ciekaw co przyniesie nowe oblicze tej hordy. Płyte otwiera intro wprowadzające atmosferę mroku i niepewności, która znika wraz z pierwszym uderzeniem utworu „Black Metal Terror”. Piekielna Black Metalowa masakra z naleciałościami death metalu, trzeba przyznać robi wrażenie. Z utworu na utwór muzyka w porównaniu z mini albumem staje się bardziej zagęszczona, moim zdaniem czasami „przekombinowana”. Dużo prostsze motywy jak choćby otwierający płytę „Black Metal Terror” robiłby na pewno o wiele większe wrażenie! Mimo wszystko na płycie jest wiele momentów, które co najważniejsze zioną piekielnym, bluźnierczym klimatem!!! Dodam, ze płytka jest starannie wydana przez coraz prężniej działającą Christhunt Prod. Cóż, liczę, że Shadow pozbędzie się wszelkich urozmaiceń na rzecz prostego, lecz odciskającego jakże większe piętno na psychice Black Metalu!!! BLACK METAL TERROR WILL SKON BEGIN
Unholy Kingdom | Autor: MajQ
Pierwsza płyta olsztyńskiej kapeli Black Altar ukazała się już w zeszłym roku, ale przynajmniej ja dotychczas nie słyszałem o tej kapeli, ani o ich wydawnictwie. Dopiero za sprawą wokalisty – Shadowa usłyszałem o ich istnieniu i za jego sprawą w moje ręce trafiła ich płyta „Black Altar”. Cóż, może to dlatego, że nie należę do wielkich entuzjastów Black Metalu, aczkolwiek od czasu do czasu lubię posłuchać… W tym wypadku szkoda, że wcześniej mi się nic nie obiło o uszy… Muszę zaznaczyć na wstępie, że żeby jakaś „blackowa” kapela mnie zainteresowała to musi to być naprawdę muza warta posłuchania. Dość mam słuchania bezsensownego napierdalania bez ładu i składu, jednostajnych rytmów i darcia ryja zupełnie nie pasującego do reszty. A niestety kilka takich kapel już w życiu usłyszałem. Więc jakież było moje zadowolenie, gdy po odebraniu od listonosza przesyłki moim oczom ukazała się rzeczywiście ładnie wydana płytka. Nie czekając ani chwili dłużej wrzuciłem płytkę do odtwarzacza…. I kolejne miłe zaskoczenie. Moim uszom objawiły się profesjonalnie nagrane utwory. Już „Intro” swoimi spokojnymi, acz złowrogimi dźwiękami zwiastowało, że za chwilę zacznie się rzeź. I rzeczywiście… Nie jest to jednak rzeź bezcelowa. Utwory charakteryzują się dużą dynamiką i brutalnością. Zioną siarką i nienawiścią. Od razu da się wyczuć o co chodzi muzykom. Są zmiany tempa, tworzą spójną całość, a jednak różnią się od siebie. Co jest bardzo istotne, brzmienie poszczególnych instrumentów nie zlewa się ze sobą i bez problemu da się rozróżnić, co akurat jest wyeksponowane. Przynajmniej widać, że muzycy znają się na rzeczy i nie grają wszystkiego na jeden bat, jak niestety niektóre kapele grające brutalny, satanistyczny black (i nie tylko). Drugi utwór – „Black Metal Terror” zaczyna się wprawdzie tak jakby był nagrywany w garażowych warunkach, ale po chwili zaczynają płynąć czyściutkie dźwięki najprawdziwszego Black Metalu. Dla fanów ekstremalnego blacku pocieszeniem będzie zapewne fakt, że nie dosłuchałem się na tej płycie żadnych klawiszy. Ja akurat bardzo je lubię (byle nie za dużo i nie za bardzo „z przodu”), więc dla mnie jest to pewien mankament. Chociaż, z drugiej strony nie bardzo wiem, gdzie by je tu wsadzić. Z klawiszami byłaby to zupełnie inna muzyka i na pewno straciłaby na brutalności i wściekłości. Brakuje mi jednak na tej płycie chociaż jednego utworu, który zdecydowanie by zapadał w pamięć, utworu dzięki któremu ta płytka byłaby rozpoznawalna, wybijającego się ponad inne kawałki zamieszczone na niej. Z jednej strony świadczy to o tym, że całość jest równa i spójna, ale jednak wolałbym aby chociaż jedna taka perełka się tam znalazła. Reasumując: Dobra płyta, zawierająca Black Metal w solidnym wykonaniu. Jest to debiut (nie licząc dema i splitu nagranego wraz z Vesanią), więc tym bardziej godna rekomendacji. Słuchając tej płyty nie sposób się nudzić. Warto śledzić losy tej kapeli, gdyż w przyszłości mogą nieźle namieszać na „blackmetalowej” scenie (już są ku temu przesłanki – odsyłam do wywiadu przeprowadzonego z Shadowem). Będę czekał na ich kolejny materiał z ciekawością. Polecam – szczególnie zagorzałym fanom Black Metalu. Więc oby tak dalej!!!
Kultura Industrialna | Autor: Max
Pewnie znacie takie hasło – Black Metal Ist Krieg !!! W odniesieniu do BLACK ALTAR ma ono sens, bo jest to jeden z najbardziej kontrowersyjnych black metalowych zespołów w Polsce. Z jednej strony - dobre recenzje we wszelakiej prasie metalowej, a z drugiej – pewna niechęć wśród fanów i tylko nie wiem z czego ona wynika ?! Chociaż w tym gatunku jest to wręcz niemożliwe, to postaram się oddzielić całą tą gadaninę, otoczkę i ideologię od zawartości muzycznej wydanego w 2004 roku „Black Altar”. Już na pierwszy rzut oka widać bardzo staranne wydanie płyty i może to głupie, ale nawet plastikowe opakowanie sprawia wrażenie solidniejszego od innych :) Minimalistyczną, prymitywną okładkę zaprojektował Klaudiusz Witczak (swoimi pracami ozdabiał także wydawnictwa Anima Damnata, Azarath, Throneum i Bloodthirst), a ten powrót do zamierzchłych czasów był oczywiście zamierzonym posunięciem. W środku znajduje się natomiast kolorowa książeczka ze zdjęciami i tekstami utworów, która powinna zaspokoić wymagania nawet najbardziej wybrednych maniaków. Warto wspomnieć także o brzmieniu materiału, bo w tej kwestii BLACK ALTAR zrobiło znaczne postępy. Można powiedzieć, że horda ta przeistoczyła się z bzyczącego komara, który uprzykrzał Nam życie na demku „Na Uroczysku...” poprzez kilka buczących much, krążących nad ‘gównem’ zwanym „Wrath Of The Gods” aż do zgrai wściekłych szerszeni, których warkot ostrzega o nadchodzącym niebezpieczeństwie, jeszcze zanim pojawią się na horyzoncie ;) Abstrahując od tego durnowatego porównania, stwierdzam, że sound uzyskany w Selani Studio jest metaliczny, chłodny i pozwolił na świetne wyeksponowanie wszystkich instrumentów (boziu, tu słychać bas !). Przejdźmy teraz do samych kompozycji. Kawałki takie jak „Black Metal Terror” czy „Misanthropic Supremacy” nie pozostawiają żadnych wątpliwości i od razu słychać, że mamy do czynienia z nienawistną zagładą, w której nie będzie litości, a tym bardziej przebaczenia ! Perkusista inteligentnie napierdala po zestawie, a jego gra nie ma nic wspólnego z jednostajnością, bo spośród nawałnicy blastów często wyłaniają się mordercze jazdy na dwie stopy czy bardziej motoryczne patenty („The Accuser”, „The Ultimate Antigod Appearance”). Jeśli chodzi o gitary, to mamy tutaj klasyczne szybkie, tnące riffy, którym czasami zdarza się zapędzić w melodyjne rejony („In Blood We Trust”, „Unholy Spell Of Death”). Lord von Skaven i Shadow przekazują Nam słowo Szatana za pomocą iście demonicznych wokaliz będących połączeniem growlu i skrzeku, ale jak dla mnie są one zbyt monotonne. Po dłuższym obcowaniu z „Black Altar” wychodzi na wierzch pewien mankament, który przeciwnicy Czarnego Ołtarza będą wyolbrzymiać do granic niemożliwości. Chodzi mianowicie o fakt, że na krążku znalazły się utwory, które trudno nazwać odkrywczymi. Są to raczej black metalowe standardy, w których pobrzmiewają echa Immortal, Satyricon, czy Setherial, co osobiście w ogóle mi nie przeszkadza, ale... ja tu tylko sprzątam ;) Zresztą diabelska atmosfera wylewająca się z głośników przez pierdolone 46 minut trwania tego albumu, powinna zamknąć mordy wszystkim malkontentom. Członkowie BLACK ALTAR umiejętnie budują klimat poprzez zastosowanie złowrogich sampli, pojawiające się tu i ówdzie przesterowane deklamacje czy zwolnienia przesiąknięte mistycznym złem (najmocniej da się to odczuć w opusach „The Revelation Of Scourge”, „Fire Ov Immortal Self”). Jako bonus na cd znalazł się profesjonalnie wykonany wideoklip, ale przyznam szczerze, że nie lubię takich obrazów i dlatego nie wiem czy zaliczyć go na plus, czy na minus. Pewne jest to, że jego poziom nie odbiega od wielu innych, ‘kultowych’ teledysków, których dopuściły się legendarne formacje ze Skandynawii ;) Na koniec mogę tylko Was przestrzec, abyście nie wierzyli w nic, co usłyszycie o tym olsztyńskim zespole, jeśli nie znacie jednocześnie tworzonych przezeń dźwięków, bo te według mnie prezentują europejską klasę !